the Week of Proper 28 / Ordinary 33
Click here to join the effort!
Read the Bible
Nowa Biblia Gdańska
Księga Hioba 29
1 I Ijob dalej prowadził swoją pouczającą przypowieść, mówiąc:2 Kto mi to da, abym był jak za dawnych miesięcy, za owych dni, kiedy Bóg się mną opiekował?3 Kiedy Jego pochodnia jeszcze świeciła nad mą głową; gdym jeszcze w Jego świetle szedł przez ciemność.4 Taki, jak za dni mej młodości, gdy zgromadzenie Boga było na terenie mego namiotu.5 Kiedy Wszechmocny był jeszcze ze mną, a wokół mnie moje dzieci.6 Gdy moje stopy kąpały się w śmietance, a skała przy mnie wylewała potoki oliwy.
7 Kiedy z bramy wychodziłem na miasto, a na rynku stawiano moje krzesło.8 Widząc mnie, młodzi się ukrywali, a sędziwi podnieśli się i stali.9 Przywódcy powstrzymywali swe mowy, przykładając rękę do swoich ust.10 Milkły głosy władców, a ich język przylegał im do podniebienia.11 Tak, ucho co mnie słyszało – było szczęśliwe; a oko, które mnie widziało – dawało mi świadectwo.12 Bo wybawiałem strapionego, który wołał i sierotę, za którą nikt się nie ujmował.13 Do mnie przychodziło błogosławieństwo dla tego, co się tułał oraz rozweselałem serce wdowy.14 Przyodziałem się w sprawiedliwość; zdobiła mnie niby płaszcz, zaś mój wyrok był jak korona.15 Byłem okiem dla ślepego i nogą dla chromego.16 Byłem ojcem ubogich, a sprawę nieznanego mi – badałem.17 Kruszyłem szczęki krzywdziciela i wydzierałem zdobycz z jego zębów.
18 Wtedy uważałem: Skonam w mym gnieździe, a me dni rozmnożę niczym piasek.19 Mój korzeń rozkrzewi się ku wodom, a na moich gałęziach będzie nocować rosa.20 Przy mnie odświeży się moja cześć i odnowi się łuk w mojej ręce.21 Słuchano mnie, czekano, i milczano wobec mojego zdania.22 Po moim słowie nie odezwano się powtórnie, a ma mowa spadała na nich jak krople.23 Wypatrywali mnie jak deszczu i otwierali swe usta jakby na późny deszcz.24 Uśmiechałem się do nich, kiedy tracili odwagę, bo nie mogli przytłumić jasności mego oblicza.25 Gdy przychodziłem do nich, zasiadałem na najprzedniejszym miejscu; przebywałem jak król wśród hufców; jako ten, co raduje smutnych.