Lectionary Calendar
Sunday, December 22nd, 2024
the Fourth Week of Advent
Attention!
StudyLight.org has pledged to help build churches in Uganda. Help us with that pledge and support pastors in the heart of Africa.
Click here to join the effort!

Read the Bible

Biblia Brzeska

Księga Sędziów 9

1 Tedy szedł Abimelech, syn Jerobaalów, do Sychem ku bratom matki swej, a mówił do nich i do wszytkiego narodu domu ojca matki swej tymi słowy.

2 Proszę mówcie Sychimietom gdzieby słyszeli wszyscy: Cóż jest lepszego czyli aby wam siedmdziesiąt mężów panowało wszyscy synowie Jerobaalowi, czyli iżby nad wami panował mąż jeden? A wy też wżdy na to pamiętajcie, żem jest kość wasza i ciało wasze.

3 Tedy bracia matki jego wszytki ty słowa powiedzieli o nim, gdzie wszyscy Sychemitowie słyszeli i przykłoniło się serce ich ku Abimelechowi powiedając: Że ten jest brat nasz.

4 I dali mu siedmdziesiąt śrebrników z domu Baalberyt, za które sobie Abimelech naprzyjmował ludzi zgołociałych i tułaczów, którzy szli z nim.

5 I przyszedł do domu ojca swego, do Efra, a pomordował bracią swą, syny Jerobaalowe, siedmdziesiąt mężów na jednym kamieniu tylkoż Joatam, syn Jerobaalów namniejszy, został, iż się był skrył.

6 I zebrali się wszyscy Sychemitowie i wszytek dom Mello, a szedszy obrali Abimelecha królem, na polu kędy stał słup u Sychem.

7 Tedy to powiedziano Joatamowi, który szedszy stanął na wierzchu góry Garyzym, a wołał wielkim głosem do nich: Słuchajcie mię Sychimitowie, aby was też Bóg słyszał.

8 Zeszły się drzewa, aby nad sobą pomazały króla i rzekły do oliwy: Bądź królem nad nami.

9 Którym odpowiedziała oliwa: Izali ja opuszczę tłustość moję, gdyż przez mię bywa cześć i Bogu i ludziom? Izali pójdę, abym zwierzchność miała nad ine drzewa?

10 Rzekły potym drzewa do figi: Pódź ty a bądź królem naszym.

11 Którym odpowiedziała figa: Izali ja opuściwszy słodkość moję i owoc mój wyborny pójdę, abym zwierzchność miała nad ine drzewa?

12 Potym rzekły drzewa do macice winnej: Pódźże ty a bądź królem naszym.

13 Tedy im odpowiedziała macica winna: Izali ja opuszczę moszcz mój, który uwesela Boga i ludzi, a pójdę, abym zwierzchność miała nad ine drzewa?

14 Na ostatek rzekły wszytki drzewa do ciernia: Pódź ty a bądź królem nad nami.

15 Tedy odpowiedziało ciernię drzewom: Jesliże już prawdziwie chcecie wy mnie pomazać za króla nad sobą, pódźcież a ufajcie w cieniu moim, a jesliż nie chcecie, tedy wynidzie ogień z ciernia a popali cedry libańskie.

16 A tak teraz jesliżeście prawdziwie a szczyrze uczynili, gdyście sobie królem obrali Abimelecha, a jesliżeście się dobrze obchodzili z Jerobaalem i z domem jego, a jesliście mu odpłacili zasługę jego.

17 Abowiemci ociec mój walczył za was i nie litował zdrowia swego wyrywając was z ręki Madianitom.

18 Aleście wy dziś powstali przeciw domowi ojca mojego, a pomordowaliście syny jego, siedmdziesiąt mężów na jednym kamieniu i obraliście królem Abimelecha, syna służebnice jego, nad mężami Sychem, iż jest bratem waszym.

19 Jesliżeście to dziś prawdziwie a szczyrze uczynili nad Jerobaalem i nad domem jego, kochajcie się w Abimelechu, a on się też niechaj w was kocha.

20 A jesliż nie tak, niechajże wynidzie ogień z Abimelecha a popali Sychemity i dom Mello. Niechaj że też wynidzie ogień od Sychimitów i z domu Mello, a spali Abimelecha.

21 Tedy uciekł Joatam a uszedł do Beer i mieszkał tam przed Abimelechem, bratem swoim.

22 A tak Abimelech panował nad Izraelem przez trzy lata.

23 Tedy Bóg puścił ducha złego miedzy Abimelecha i miedzy Sychimity, a złamali wiarę Abimelchowi.

24 Aby przyszła pomsta na Abimelecha, brata ich, za krzywdę i za krew siedmdziesiąt synów Jerobaalowych, które on zamordował i na Sychimity, którzy mu dali posiłek, aby pomordował bracią swą.

25 I zasadzili nań Sychimitowie na wierzchu gór, a łupili każdego, który jedno szedł tam tą drogą, co potym opowiedziano Abimelechowi.

26 Nad to przyszedł Gaal, syn Obedów, i bracia jego, a przyszli do Sychem, któremu dufali Sychimitowie.

27 Stamtąd wyszedszy na pola zbierali winnice swoje i tłoczyli weselący się, a szedszy do domu boga swego jedli i pili, a złorzeczyli Abimelecha.

28 Tedy rzekł Gaal, syn Obedów: Cóż jest Abimelech? A co jest zacz Sychem, żebyśmy mu służyli? Azaż nie jest syn Jerobaalów, a przełożony od niego Zebul? Radszej służcie ludziom Hemora, ojca Sychem, bo dlaczegoż jemu służyć mamy?

29 I któż poda lud ten w ręce moje a stracę Abimelecha. Tedy rzekł do Abimelecha: Zbierz co możesz nawięcej wojska swego a wynidź.

30 A usłyszawszy Zebul, starosta miasta onego, słowa Gaal, syna Obedowego, rozgniewał się barzo.

31 I wyprawił posły do Abimelecha potajemnie mówiąc: Oto Gaal, syn Obedów, i bracia jego przyszli do Sychem, a buntują się w mieście przeciwko tobie.

32 A tak teraz wstań nocą ze wszytkiem twym ludem, a połóż się na usadzce w polu.

33 A rano, gdy słońce wznidzie, wstawszy wtargniesz do miasta, a gdy lud i z nim wynidzie przeciw tobie, uczynisz z nim co możesz.

34 Tedy wstawszy Abimelech w nocy i wszytek lud, który z nim był, zasadzili się przeciwko Sychem cztermi hufy.

35 A wyszedszy Gaal, syn Obedów, stanął w samej bramie miasta. Ruszył się tedy Abimelech i lud, który z nim był, z usadki.

36 A tak widząc Gaal lud rzekł do Zebula: Oto lud idzie z wierzchu gór. Któremu odpowiedział Zebul: Cień gór widzisz miasto ludzi.

37 Tedy powtóre rzekł Gaal: Oto lud idzie z pośrzodku ziemię, a jeden huf idzie od pola Meonenim.

38 Rzekł tedy do niego Zebul: Kędyż są teraz ony słowa, któreś mówił: Cóż jest Abimelech, abyśmy mu służyć mieli? Izali to nie ten lud, któryś wzgardził? Idźże już teraz proszę cię a walcz przeciw niemu.

39 A tak wyszedł Gaal przed Sychemity, a walczył przeciw Abimelechowi.

40 I gonił go Abimelech, gdy przed nim począł uciekać, a poległo wiele rannych aż do samej brany.

41 A Abimelech został w Aruma. Zebul też wygnał Gaala z bracią jego, aby nie mieszkali w Sychem.

42 A tak nazajutrz wyszedł lud na pola i opowiedziano to Abimelechowi.

43 Tedy on wziąwszy lud, rozdzielił ji na trzy hufce, a postawił ji na usadzce w polu i widząc ludzi wychodzące z miasta, wyrwał się na nie i pobił je.

44 Sam też Abimelech i hufy, które z nim były, szturmowali i stanęli u samej brany miasta, a ine dwa hufy uderzyły na wszytki, którzy byli w polu i pobili je.

45 K temu Abimelech dobywał miasta przez on wszytek dzień i wziął je, a lud który w nim był pomordował i miasto zborzył i solą potrząsł.

46 Co słysząc wszyscy mężowie, którzy byli na wieży Sychem, przyszli do twierdzej domu boga Beryt.

47 I opowiedziano Abimelechowi, że się tam zgromadzili wszyscy mężowie wieże Sychem.

48 Tedy Abimelech wszedszy na górę Salmon ze wszytkim ludem, który z nim był, wziął siekiery i okrzesał gałęzie z drzewa, które wziąwszy a włożywszy na ramiona swoje, rzekł do ludu, który z nim był. To co widzicie, iżem ja uczynił, czyńcie i wy rychło.

49 A tak z onego wszytkiego ludu każdy uciąwszy gałąź swą szedł za Abimelechem, a składli je około twierdze i zapaliwszy je, spalili ogniem twierdzą. Tamże zginęli z ludzi wieże Sychem, wszytkich mężów i niewiast około tysiąca.

50 Potym odszedł Abimelech do Tebes i położywszy się u niego, wziął je.

51 Ale wieża była mocna w pośrzodku miasta, na którą uciekli wszyscy mężowie i niewiasty z mieszczan, a zamknąwszy ją o sobie, weszli na dach wieże.

52 Tedy przyszedł Abimelech aż do samej wieże i dobywał jej, a stanąwszy u samych drzwi, chciał ją spalić.

53 Ale niewiasta niektóra zarzuciła sztukę kamienia od żarn na głowę Abimelechowę i strąciła mu czaszkę.

54 Który natychmiast zawoławszy pacholęcia, co nosił broń jego, rzekł k niemu: Dobądź miecza twego a zabij mię, by snadź o mnie nie rzeczono: Niewiasta go zabiła. A tak go przebodło pacholę jego i umarł.

55 A widząc Izraelczycy, iż umarł Abimelech, rozeszli się każdy do miejsca swego.

56 A tak oddał Bóg onę złość Abimelechowi, którą uczynił nad ojcem swoim, gdy zabił siedmdziesiąt braciej swej.

57 Przytym też wszytkę złość mężów Sychem obrócił Bóg na głowę ich, a wypełniło się nad nimi przeklęctwo Joatama, syna Jerobaalowego.

 
adsfree-icon
Ads FreeProfile